Ostatnie dwie dekady to wielki wzrost zainteresowania strategiami technologicznego unieśmiertelnia. Temat szczególnie chętnie podejmują media, prześcigając się w chwytliwych, choć nierzadko mylących tytułach. W dzisiejszym artykule chciałabym odnieść się do najczęściej powtarzanych w debacie publicznej opinii, komentarzy i prognoz – niektóre bowiem wymagają weryfikacji, sprostowania lub dodatkowego komentarza. By medialny hype na nieśmiertelność nie przesłaniał merytorycznej i spokojnej rozmowy przyjrzyjmy się 9 mitom i faktom związanych z cyfrową nieśmiertelnością.
1. Cyfrowa nieśmiertelność to tylko fikcja
Powiedziałabym raczej, cyfrowa nieśmiertelność to także fikcja. Część projektów, o których czytamy w powieściach science fiction lub oglądamy na dużych ekranach nie jest w naszym technologicznym zasięgu. Są jednak i takie wizje, które zaczęły się ziszczać i to właśnie z inspiracji literaturą czy filmem.
Marius Ursache, rumuński lekarze i designer, twórca Eterni.me zapytany o inspiracje do stworzenia portalu cyfrowej nieśmiertelności jednym tchem wymienia serial Black Mirror, powieść Ubik Philipa K. Dicka czy powieść Goodbye for Now Laurie Frnkel. Z kolei dla reżysera filmu Her ważnym punktem odniesienia stała się koncepcja Singularity is near futurologa i inżyniera Raya Kurzweila. Podobnie pomysł zamrażania ludzkich zwłok w kronicznych kapsułach został wywiedziony przez Roberta Ettingera z fantastyki naukowej, a dokładnie serii magazynów Amazing Stories.
Mariaż świata technologii i fantastyki naukowej jest więc o wiele silniejszy niż mogłoby się wydawać. Oba światy są wobec siebie komplementarne – wzajemnie się inspirują, myślowo prowokują i rewidują dotychczasowe przekonania o tym, co należy do fiction a co staje się właśnie tu i teraz science.
Warto jednak zachować czujność. Nie istnieją dziś żadne „czipy nieśmiertelności”, jakimi dysponują bohaterowie powieści (serialu) Altered Carbon/ Węgiel modyfikowany. Nie możemy też przekopiować zawartości naszego umysłu do komputera jak doktor Will Caster z Transcendencji. Kiedy jednak oglądamy odcinek Be Right Back serialu Black Mirror możemy śmiało powiedzieć, że technologie związane z tworzeniem awatarów osób zmarłych przeżywają swój rozkwit, choć [uwaga, spoiler!;)] już zamawianie bionicznego ciała zmarłego, które możemy sobie wyhodować w wannie nie jest dziś możliwe!
2. Cyfrowa nieśmiertelność to „wynalazek” XXI wieku
Oczywiście, cyfrowej nieśmiertelności per se nie było przed nastaniem Internetu, to jasne! Ale sama idea nieśmiertelności, od zarania dziejów rozwijała się w relacji do technologii i medium. Nieśmiertelność była więc zapośredniczona przez eliksiry, traktaty czy mieszanki ziół. Badacze kultury zachodniej często przyjmują Epos o Gilgameszu pochodzący z około VII wieku p.n.e. jako najstarsze świadectwo niezgody człowieka na własną śmiertelność. Sama więc idea nieśmiertelności jest stara i przez wieki odpowiada na ten sam lek przed śmiercią. Tym co się zmienia, są technologie obsługujące ten lęk. Eliksiry, traktaty i mieszanki ziół zastąpiły dziś wirtualna rzeczywistość, terapie genowe i hologramy zmarłych. Wielka cyfrowa transformacja, jaka dokonała się w nowym stuleciu przepisała więc uniwersalną ideę nieśmiertelności na kod binarny. Tyle i aż tyle.
3. Cyfrowa nieśmiertelność to nie jest „prawdziwa” nieśmiertelność
Używają określenia „prawdziwa”, potocznie i intuicyjnie mamy na myśli formy nieśmiertelności biologicznej. Zgodnie z tą logiką „prawdziwie nieśmiertelny” będzie więc ten, który nie umiera lub powraca w swoim ciele po śmierci. I tu właśnie chciałoby się powiedzieć „koniec i kropka”, ale… współcześnie mamy wiele strategii unieśmiertelniania, które wymykają się nie tylko tej definicji, ale też, wynikającym z niej, prostym podziałom na to, co należy do „natury” i to, co należy do „kultury”.
Czy więc – na prawach kontrastu – „nieprawdziwe” nieśmiertelności to będą te w których zmarły powraca w formie hologramu albo awatara komunikującego się w języku naturalnym? Czy „nieprawdziwa” będzie nieśmiertelność tego, który w przyszłości ma otrzymać od firmy Lifenaut wytrzymały egzoszkielet zamiast ciała? Czy wreszcie „nieprawdziwa” będzie rozmowa z technologicznie upostaciowionym zmarłym w wirtualnej rzeczywistości?
Zamiast wikłać się w prowadzące, moim zdaniem, do impasu rozróżnienia na „prawdziwe” i „nieprawdziwe”, proponuję by do współczesnej nieśmiertelności przyłożyć inną miarę – sprawczości. Pytając o sprawczość, pytamy o to, czy pojawiające się technologie nieśmiertelności zmieniają naszą rzeczywistość – a dokładniej nasze zwyczaje, przekonania, zachowania. Czy więc cyfrowy awatar zmarłego zmienia nasz sposób przeżywania żałoby? Z pewnością. Czy gromadzone na serwerach dane do tworzenia pośmiertnych cyfrowych replik staną się wyzwaniem jeśli chodzi o koszty środowiskowe? Na pewno. Czy cyfrowo unieśmiertelnieni zmienią sposób pamiętania w wymiarze indywidualnym i zbiorowym? Be wątpienia.
4. Cyfrowa nieśmiertelność jest tylko fantazją bogaczy
Owszem, wiele impulsów do tworzenia usług cyfrowej nieśmiertelności wychodzi z środowisk takich jak Dolina Krzemowa (i jej podobnych). W tym tyglu miesza się innowacja i wielkie środki inwestycyjne, ale dziś wcale nie musimy korzystać z usług konkretnej firmy oferującej cyfrową nieśmiertelność, by stanąć przed koniecznością rozważania kwestii własnej pośmiertnej obecności.
Tajemnicą poliszynela pozostaje fakt, że obok waluty finansowej za nieśmiertelność płacimy też walutą naszych osobistych danych. W pewnym sensie więc akces do sieci za sprawą rozmaitych sensorów, trackerów i cyfrowych technologii, które generują dane, to milczący akces to nieśmiertelności – co jest oczywiście wysoce problematyczną kwestią biorąc pod uwagę złożone mechanizmy algorytmicznego zarządzania, koncentrację kapitału w ręku technologicznych gigantów, czy tzw. kapitalizm inwigilacji.
W szerokim ujęciu więc cyfrowa nieśmiertelność to nie jest usługa, której wyczekuje, ostatecznie stosunkowo niewielka, grupa 37 tysięcy zapisanych na listę Eterni.me, to nie jest również problem niespełna 60 tysięcy użytkowników korzystających z portalu Lifenaut, lecz jest to kwestia ponad 4,5 miliarda użytkowników sieci. W tym także i nas.
5. Rozmowa z cyfrowym awatarem osoby zmarłej zakłóca proces żałoby
To założenie wynika z przyjęcia post-Freudowskiego modelu żałoby, który zakłada konieczność zamknięciu relacji z ukochanym obiektem. Mówiąc w dużym skrócie, Freud twierdził, że jeżeli egzystencja kochanego obiektu jest przedłużana po śmierci, nie możemy stać się wolni. Stąd właśnie Freud wyprowadził wniosek o konieczności „pracy poprzez żałobę”. Tymczasem nowsze badania i sposoby rozumienia żałoby kwestionują takie ujęcie sprawy. Kenneth J. Doka, doradca zdrowia psychicznego i specjalista w dziedzinie żałoby, stwierdza stanowczo: „Żałoba nie jest jednym procesem, którego każdy doświadcza tak samo. […] Żałoby nie da się zamknąć. W żałobie nie chodzi o to, by odpuścić sobie dawne relacje, pozwolić im odejść lub odciąć się od nich. Mimo żałoby więź trwa – choć trwa w inny sposób”1.
Podobne stanowisko prezentuje psycholożka kliniczna i badaczka nowych mediów Elein Kasket. Odwołując się do psychologicznej teorie kontynuowania więzi Kasket argumentuje, że chęć utrzymania relacji ze zmarłym nie musi jednoznacznie oznaczać patologii. Co więcej, utrzymywanie kontaktu ze zmarłym nie tylko nie musi być aberracją, ale też jest głęboko osadzone w kulturze i zróżnicowanych społecznych obrzędach2.
Chciałabym jednak podkreślić, że choć teoria kontynuowania więzi wydają się obiecujące w kontekście projektów cyfrowej nieśmiertelności, to jednak jej nakładanie” na współczesne projekty nieśmiertelności pozostaje ciągle jedynie teoretycznym ćwiczeniem. Nie dysponujemy bowiem badaniami, które jasno określiłyby wpływ nowych technologii na proces przeżywania żałoby.
6. Cyfrowa nieśmiertelność prowadzi do „doliny niesamowitości”
Dolina niesamowitości opisuje uczucie dyskomfortu poznawczo-emocjonalnego, który towarzyszy nam, gdy spotykamy się z obiektami, które nie są do końca tymi, za które początkowo je braliśmy. Np. uczucie doliny niesamowitości może wywołać w nas spotkanie z humanoidalnym robotem, który wygląda i zachowuje się jak człowiek, ale gdy np. dotkniemy jego silikonowej skóry i poczujemy jej chłód i obcość, wówczas nasze zaufanie i chęć obcowanie z tym robotem znacząco maleje.
Czy cyfrowa nieśmiertelność może wywołać takie właśnie uczucie? Może i wywoływała. Trop ten podjęła w badaniach Debra Basset z Uniwersytetu Warwicka, która starała się ustalić, jak treści publikowane na różnych platformach internetowych wpływają na proces żałoby3. Najciekawsza jest jej sugestia o naszej zdolności „adaptacji do niesamowitości”. Basset przypomina badanie z 2010 roku związane z technologią i żałobą, w którym uczestnicy byli zszokowani, gdy zasugerowano im, że zmarli mogliby pojawiać się po śmierci na portalach społecznościowychi. W 2013 roku podobne badania wykazały, że osoby przebywające w żałobie „znalazły nowy sposób spotkania ze zmarłymi na portalach społecznościowych”, a swoje doświadczenie opisują jako „zaskakujące”, a nie „przerażające”.
Kontynuując ten wątek, Basset przeprowadziła analizy tekstów i wywiadów z lata 2013-2015, w których autorzy wspominali o rekcjach na pojawianie się pośmiertnej aktywności na portalach społecznościowych. Jej badania potwierdziły zarysowującą się tendencję – w pierwszym roku 55% uczestników używało określeń nawiązujących do „doliny niesamowitości”, w kolejnym roku do tych doświadczeń odwoływało się 25%, a w 2015 roku już żaden uczestnikii. Okazuje się więc, że z czasem oswajamy nowe medium i adaptujemy się do sytuacji, która początkowo była określana jako „szokująca” czy wręcz „nie do zaakceptowania”.
7. Cyfrowa nieśmiertelność to wyłącznie transhumanistyczn wizja
Prawdą jest, że część pomysłów cyfrowego uniesmiertleniania wywodzi się właśnie z tej formacji myślowej, jak np. mind uploading czyli hipotetyczny projekt przeniesienia umysłu do komputera, ale to tylko część obrazu. Transhumaniści nie są i nie powinny być uznani za monopolistów cyfrowej nieśmiertelności. Wiele projektów powstało bez najmniejszej transhumanistycznej afiliacji. Myślę tu chociażby o Eugeni Kuydzie, która stworzyła bota Romana Mazurenki, przyjaciela, który zginął tragicznie w wypadku samochodowym czy Jamesie Vlahosie, który zbudował Dadbota, czyli bota imitującego rozmowę ze zmarłym na raka ojcem. Impulsem do stworzenia tych usług, jak deklarują wymienieni twórcy, była dotkliwa utrata ukochanej osoby i chęć sprawdzenie w jakim stopniu technologia może pomóc uporać się ze stratą.
8. Cyfrowa nieśmiertelność oznacza transfer umysłu do komputera
Ten wątek silnie wiąże się z poprzednim. Tak, transfer umysłu do komputer to jedna z najbardziej radyklanych i ambitnych form cyfrowej nieśmiertelności. O takich transferach piszą i marzą właśnie transhumaniści – ale jest to ciągle projekt czysto hipotetyczny. Idea mind uploadingu znacznie wykracza bowiem poza stan obecnej wiedzy o tym, czym jest umysł, skąd bierze się świadomość, nie wspominając już o możliwości odtworzenia procesów myślowychi. Trzy zasadnicze wyzwania związane z tym projektem to: zeskanowanie i „zgranie” wszystkich informacji, jakie znajdują się w ludzkim umyśle, ich analiza i sortowanie, wreszcie przekształcenie ich w digitalną osobęii. Dlatego właśnie część środowiska naukowego bardzo sceptycznie odnosi się do tych przepowiedni, nie dając żadnych gwarancji ich realizacji.
Cyfrowa nieśmiertelność w wariancie aktualnie dostępnym to zatem tworzenie pewnej wizji osoby zmarłej na bazie pozostawionych przez nią śladów aktywności. To trochę tak jakbyśmy pisali scenariusz do filmu biograficznego i poprosili aktora o jej odegranie. Scenariusz w tym przypadku budowany jest na bazie śladów cyfrowych, a aktorem jest technologia, dokładnie sztuczna inteligencja czyli AI. Nie ma tu mowy o żadnym dostępie do umysłu, a tym bardziej przenoszeniu jego zawartość na poza-biologiczne medium.
9. Nie mam żadnego wpływu, na to co stanie się z moimi danymi po śmierci
Temat pośmiertnych praw w świecie cyfrowym jest rzeczywiście niezwykle skomplikowany, a prawnicy, naukowcy i aktywiści z całego świata łamią sobie głowy nad kwestiami takimi jak np.: pośmiertne prawo do prywatności czy prawo dziedziczenia w świecie cyfrowym. Prawdą jest również rażąca asymetria w kwestii praw, jakie przysługują gigantom technologicznym i przeciętnym użytkownikom sieci. Niestety też ciągle jest tak, że nie zaprzątamy sobie tymi kwestiami głowy, do czasu, gdy coś się wydarzy. Tymczasem, pewne rozwiązania i opcje warto rozważyć już teraz.
Myślę tu chociażby o opcji Legacy Contact czyli opiekunie konta na Facebooku. Tego typu rozwiązaniom poświęcę osobny wpis, bo sądzę, że wymagają nieco więcej uwagi. Mówiąc jednak ogólnie, opiekun konta to osoba, która jest upoważniona do zarządzania kontem danej osoby po śmierci. Dodajmy jednak, zarządzania w określonych regulaminem ramach. Opiekun konta może np. napisać post na profilu osoby zmarłej, wyświetlać posty, usuwać posty ze wspomnieniami, aktualizować zdjęcia profilowe, ale nie może zalogować się na konto zmarłego, czytać jego wiadomości czy usuwać znajomych.
Nie próbuję oczywiście nikogo przekonać, że Legacy Contact rozwiązuje całą masę problemów związanych z pośmiertnym prawem, bo absolutnie tak nie jest! Zwracam tylko uwagę na fakt, że pewne rozwiązania zaczynają się pojawiać i warto przynajmniej rozważyć ich wady i zalety.
PRZYPISY
- K. J. Doka, Żałoba jest podróżą. Jak zmagać się ze stratą, przeł. M. Chojnacki, Wydawnictwo Charaktery, Kielce 2017, s. 18.
- E. Kasket, All the Ghosts in the Machine. The illusion of Immortality in the Digital Age, Robinson, Great Britain 2019.
- D. Basset, Ctrl+Alt+Delete: The Changing Landscape of the Uncanny Valley and the Fear of Second Loss, „Current Psychology” 2018, s. –.